USA: internetowy szał wyborczy

W czasie trwającej kampanii prezydenckiej w USA, mieszkańcy Stanów Zjednoczonych chętniej niż kiedykolwiek korzystają z internetu, by podjąć decyzję w wyborze właściwego kandydata. Prawie co trzeci Amerykanin przeglądał strony WWW dotyczącego G. W. Busha i J. Kerry'ego. Liczba śledzących wybory online podwoiła się od 2000 roku.

Raport firm Pew Internet & American Life Project oraz Burst! Media wskazuje, że Amerykanie wyjątkowo chętnie korzystają podczas tegorocznej kampanii ze stron wyborczych obu kandydatów. Co więcej, korzystają z nich uważnie i wnikliwie - aż 72,4% użytkowników odwiedzających strony wyborcze przegladało je w szczegółach, klikając na dodatkowe linki dotyczące kandydatów. Internauci zapisują się również na serwis news alert (aż 44,5%), sponsorują kampanię (31,8%) i zgłaszają chęć bezpłatnej pomocy przy kampanii (21%).

Amerykanie chętnie też oglądają reklamy video w internecie - do tej pory zrobiło to 42,8% internautów zainteresowanych wyborczą tematyką.

Ponad połowa użytkowników, którzy oglądali strony wyborcze, miała powyżej 35 lat. Z populacji wyborców w wieku 18-24 lat strony wyborcze dodwiedziło już tylko 35%. Według ekspertów z firmy badawczej Burst! świadczy to o tym, że młodzi polegają w swych politycznych wyborach na opinii rówieśników czy rodziny.

13% wszystkich Amerykanów wskazuje na internet jako na główne źródło wiedzy o kampanii i kandydatach. Jeżeli chodzi o samą populację internautów, to 31% osób posiadających szerokopasmowy dostęp do internetu wskazuje wyłącznie to medium. Czasopisma są popularniejsze tylko dla 4% internautów.

Co ciekawe, tylko 16% korzystających z modemu wskazuje na internet jako na podstawowe źródło wiedzy o prezydenckiej kampanii. 39% z nich woli gazety. Jak się można domyślić najpopularniejszym źródłem wiedzy dla wszystkich wciąż pozostaje telewizja - wskazuje na nią aż 78% wyborców.