Skryty atak na P2P

Koncerny muzyczne od kilku dni stosują nową metodę walki z sieciami wymiany plików P2P. Zamiast podejmować przeciwko nim działania sądowe, zaczynają "zalewać" sieć tysiącami fałszywych plików, nazwanych tak samo, jak popularne piosenki czy filmy.

Koncerny muzyczne od kilku dni stosują nową metodę walki z sieciami wymiany plików P2P. Zamiast podejmować przeciwko nim działania sądowe, zaczynają "zalewać" sieć tysiącami fałszywych plików, nazwanych tak samo, jak popularne piosenki czy filmy.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że co najmniej trzy duże koncerny muzyczne stosują tę taktykę - zamiast plików MP3 udostępniają w nich pliki zawierające jedynie ciszę lub wielokrotne powtórzenie fragmentu piosenki. Dzięki takiemu spreparowaniu, "fałszywka" wygląda na prawdziwą plik - ma zarówno właściwą nazwę, jak i rozmiar. To, że plik ów jest zupełnie bezwartościowy, można stwierdzić dopiero po jego pobraniu i odtworzeniu.

Głównym celem takich działań koncernów jest zniechęcenie internautów do korzystania z sieci peer-to-peer. Przedstawiciele wytwórni fonograficznych mają nadzieję, że jeśli pobieranie muzyki z Internetu zacznie przypominać loterię (i np. co drugi plik będzie fałszywy), to użytkownicy serwisów takich jak KaZaA czy Groskter będą woleli zaopatrywać się w legalne płyty.

Koncerny mogą się jednak rozczarować - przedstawiciele firmy StreamCast Network, operatora popularnego serwisu peer-to-peer Morpheus już teraz zapowiadają, że kolejna wersja programu Morpheus będzie zawierać specjalny mechanizm, który umożliwi zidentyfikowanie i wyłączenie z wyników wyszukiwania fałszywych plików.