Nowe domeny wywołają falę cybersquattingu?

Organizacja ICANN (Internet Corporation for Assigned Names and Numbers) zorganizowała cykl spotkań, których głównym tematem jest ochrona znaków towarowych w Internecie - jest to związane z planami wprowadzenia do użytku setek nowych domen najwyższego poziomu (top-level domains). Specjaliści obawiają się, że ich uruchomienie spowoduje wysyp przypadków tzw. cybersquattingu, czyli procederu polegającego na rejestrowaniu witryn zawierających nazwy popularnych firm i produktów (w celu odsprzedania ich - z gigantycznym zyskiem - właścicielowi danej marki).

Pierwsze spotkania w tej sprawie odbyły się w ubiegłym tygodniu w Nowym Jorku oraz Londynie; w najbliższym tygodniu kolejne zostanie zorganizowane w Hong Kongu, zaś następne - na początku sierpnia w Abu-Dhabi. Podczas wszystkich konferencji głównym tematem będą środki zapobiegawcze i obostrzenia związane z rejestrowaniem domen, które ICANN zamierza wprowadzić wraz z nowymi domenami (będą ich setki - m.in. .nyc, .sport czy .food; ich premiera zaplanowana jest na przyszły rok).

Działania organizacji są reakcją na prośby firm, które całkiem słusznie obawiają się, że cybersquatterzy zechcą wykorzystać pojawienie się nowych domen do swoich celów. Ale to nie jedyne zagrożenie - specjaliści ds. bezpieczeństwa obawiają się, że nowymi domenami mogą zainteresować się również phisherzy. Będzie to dla nich świetna okazja, by stworzyć witryny podszywające się pod strony znanych firm czy instytucji i wykorzystywać je do oszukiwania internautów.

Steven Metalitz, szef działającej w ramach ICANN organizacji Intellectual Property Constituency mówi, że podczas spotkań omawiane są głównie środki zapobiegawcze, przygotowane przez Internet Corporation for Assigned Names and Numbers w związku z pojawieniem się nowych domen. "Zdajemy sobie sprawę z tego, że pojawieniem się nowych TLD (top-level domains - domeny najwyższego poziomu) może stanowić świetną okazję dla przestępców internetowych wszelkiej maści - dlatego robimy wszystko, by zminimalizować ryzyko" - mówi Metalitz.

3 pomysły na uzdrowienie sytuacji

Wśród rozwiązań, których wprowadzenia właściciele znaków towarowych domagają się od ICANN, znalazły się trzy podstawowe koncepty (ich listę przedstawiono kilka tygodni temu, po ogłoszeniu planów ICANN):

- stworzenie specjalnej organizacji (IP Clearinghouse), która prowadzić będzie bazę danych znaków towarowych i nazw firm. Z bazy tej będą mogli korzystać sprzedawcy domen - pozwoli im ona na sprawdzenie, czy domena, którą ktoś próbuje zarejestrować, nie zawiera przypadkiem czyjegoś zastrzeżonego znaku towarowego. Korzystanie z zasobów IP Clearinghouse nie będzie obowiązkowe, więc teoretycznie możliwe jest, że ktoś nieuprawniony zarejestruje domenę zawierającą np. znaną markę - ale sam fakt wpisania owej marki do bazy danych ma znacznie ułatwić jej właścicielowi dochodzenie swoich praw.

- ustalenie listy globalnie chronionych znaków towarowych i ustanowienie zasady, że nikt (oprócz ich właścicieli) nie ma prawa rejestrować zawierających ich domen. Rozwiązanie to ma chronić przede wszystkim duże firmy działające głównie na lokalnych rynkach.

- stworzenie "szybkiej ścieżki" postępowania w przypadku wykrycia przypadku cybersquattingu - dzięki temu właściciel znaku towarowego będzie mógł błyskawicznie doprowadzić do zamknięcia witryny nielegalnie wykorzystującej jego znak towarowy.

Zwalczać cybersquatterów taniej i szybciej

Wszystkie te działania mają jeden podstawowy cel - skrócić czas i ograniczyć koszty postępowania związanego ze zwalczaniem cybersquattingu. Obecnie firmy zwykle wygrywają przed sądami z osobami, które podkradają im domeny - ale jest to proces długotrwały i kosztowny. Pomysłodawcy powyższych rozwiązań liczą na to, że dzięki odpowiednim działaniom prewencyjnym uda się znacząco ograniczyć cybersquatting.

Metalitz dodaje, że wiele firm - szczególnie amerykańskich - miało nadzieję, że uda im się przekonać ICANN do zrezygnowania z wprowadzenia nowych domen (albo chociaż opóźnienia tej decyzji). Gdy jednak okazało się, że organizacja nie spełni tych próśb, przedsiębiorstwa zaczęły opracowywać własne plany walki z cybersquattingiem. "Do niedawna korporacje ignorowały ten problem - dostrzegały go dopiero, gdy same padły ofiarą cybersquatterów. Na szczęście ostatnio wiele się zmieniło i firmy zaczynają traktować to zjawisko poważnie" - tłumaczy przedstawiciel ICANN. Dodajmy, że jest to związane ze stałym zwiększaniem się liczby takich przestępstw - w ubiegłym roku zanotowano wzrost o 7%. Rozpatrywaniem spornych przypadków dotyczących nazw domen zajmuje się organizacja World Intellectual Property Organization (WIPO) - od 1999 r. rozpatrywała ona ok. 15 tys. takich sporów.

Decyzja we wrześniu

Ostateczna decyzja co do tego czy i w jakim kształcie zostaną wprowadzone zaproponowane przez biznes rozwiązania zapadnie we wrześniu - wtedy to ICANN zamierza wydać nową wersję dokumentu New TLD Applicant Guidebook.

Przedstawiciele organizacji tłumaczą, że dzięki wprowadzeniu nowych domen najwyższego poziomu Sieć stanie się bardziej czytelna, innowacyjna, zaś użytkownicy będą mogli łatwiej dokonywać wyborów. Wiadomo już, że wśród nowych domen znajdą się m.in. nazwy regionów i miast (np. .paris czy .africa), produktów (.food, .wine), a nawet firm (wiadomo, ze pojawi się np. domena .deloitte).

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200