Kochaj i płać

Pojawienie się NOM - konkurencji na krajowym rynku telefonicznych usług międzymiastowych - powitano entuzjastycznie. Pod koniec ub. roku co czwarty rodak dzwoniąc do innej strefy telekomunikacyjnej decydował się na wybór prefiksu 1044. Teraz przychodzi czas próby: przyjdzie płacić za bezpłatne dotąd połączenia.

Do 28 maja NOM wystawi 3,8 mln faktur na łączną kwotę 203 mln zł. Przeciętny indywidualny użytkownik (czyli taki, który otrzyma rachunek na kwotę większą niż np. 5 zł) zapłaci ok. 70 zł za okres od lipca 2001 do końca marca 2002. Rachunek w przypadku firm wyniesie więcej, i zapewne głównie z myślą o tych użytkownikach NOM zaproponował rozłożenie w indywidualnych przypadkach płatności na raty.

W badaniu przeprowadzonym przez NOM tylko 5% ankietowanych kategorycznie odrzuciło propozycję podpisania umowy z operatorem. Badanie objęło losową grupę 550 abonentów TP S.A., którzy korzystali z usług NOM. Wyniki były interesujące pod wieloma względami. 9% twierdziło, że już rozliczyli się z NOM-em. 5% zgłaszało wątpliwości co do prawnych podstaw obciążenia rachunkiem. Około 60% ankietowanych wyraziło zainteresowanie umową, jeśli będzie ona obejmować cały pakiet usług, a więc również połączenia lokalne, do sieci komórkowych, czy usługi dial-up. Spółka zachowała natomiast dla siebie wyniki ankiety na temat tego, ilu użytkowników zdecyduje się zapłacić nadesłane w dwóch ratach rachunki. NOM podtrzymuje natomiast swoje wcześniejsze optymistyczne prognozy, że uda mu się odzyskać pieniądze od 70% „klientów”.

Z wypowiedzi przedstawicieli spółki można zresztą wnieść, że obecnie znacznie ważniejszym zadaniem jest przygotowanie do zamknięcia operatora i świadczenia usług w oparciu o umowę. Stanie się to już 1 sierpnia br. Dlatego NOM we współpracy z Tel-Eenergo gorączkowo przygotowuje sieć handlową. „Współpracujemy już z kilkunastoma sieciami sprzedaży, w tym z trzema, które obsługują Plusa. Przeszkoleni zostaną też np. inkasenci Tel-Energo. W chwili obecnej gotowe do współpracy sieci sprzedaży obejmują kilkadziesiąt tysięcy handlowców i pokrywają już cały kraj” – powiedział Tadeusz Kubik, wiceprezes ds. sprzedaży i marketingu Tel-Energo.

Czym zatem chce przyciągać NOM? „Zawsze będziemy tańsi” – powtarzał kilkukrotnie Andrzej Arednarski. Operator chce pozostać usługodawcą powszechnym – umowa nie będzie zatem wymagała minimalnych kwot rachunku i będzie bezabonamentowa. Niskimi cenami i systemem rabatowym, dochodzącym do 24% przy rachunkach powyżej 15 tys. zł miesięcznie spółka chce pozyskać klientów biznesowych. Wprowadzone mają zostać kolejne usługi, m.in. we współpracy z Tel-Energo połączenia lokalne, po liberalizacji rynku połączeń międzynarodowych – rozmowy z zagranicą.

Przedstawiciele zarządu NOM wiążą z tą druga kwestią tak wielkie nadzieje, że projekty nowelizacji prawa telekomunikacyjnego, które zakładają przesunięcie z 2003 roku terminu liberalizacji rynku połączeń międzynarodowych nie wahają się nazywać zabójczymi dla operatora. Budowa pakietu usług telekomunikacyjnych ma się opierać na znanym już projekcie Krajowej Grupy Telekomunikacyjnej. Jak wiadomo państwowych spółek nie stać jednak na niezbędne, wielkie inwestycje. „Zamierzamy do projektu pozyskać inwestorów finansowych, ale także, by mieć dostęp do najnowszych technologii, inwestora branżowego” – stwierdził prezes Arendarski.

I te właśnie czynniki, ze szczególnym uwzględnieniem aspektu prawnego, mają zadecydować o rentowności operatora. Być może NOM przeżyje bez miłości części swoich dotychczasowych użytkowników, trudniej będzie mu za to przetrwać obojętność „otoczenia” regulacyjnego i biznesowego.