Łańcuszek giełdowego nieszczęścia

Dziś na warszawskiej giełdzie rozwiały się ostatecznie wszelkie nadzieje na zatrzymanie trendu spadkowego. Zdaniem analityków jest źle i wcale nie będzie lepiej, zwłaszcza, że na świecie indeksy konsekwentnie idą w dół.

Do takiej sytuacji niewątpliwie przyczyniło się ogłoszenie kiepskich rocznych wyników finansowych Elektrimu. Strata spółki wyniosła w 2000 r 1,1 mld zł., na co miały wpływ głównie duże koszty finansowe i zasądzone odszkodowanie dla PenneCom w wysokości 160 mln zł. Dzisiaj spółka PenneCom złożyła wniosek do Międzynarodowej Izby Handlu o zwiększenie przyznanego jej przez sąd odszkodowania o 11,8 mln USD.

Jak podaje raport roczny Elektrimu, krótkoterminowe zobowiązania holdingu o ponad 1 mld zł przekraczają wartość majątku obrotowego. Jednocześnie do końca roku spółka prawdopodobnie przedstawi do wykupu obligacje zamienne, co może spowodować „istotne zagrożenie kontynuacji działalności przez Grupę”.

Do końca czerwca Elektrim musi spłacić kredyty bankowe o łącznej wartości 290 mln zł (zaciągnięte w BSK, PBK i Pekao S.A.), a na początku lipca br. – 98 mln z tytułu wyemitowanych krótkoterminowych papierów dłużnych.

„Notowania Elektrimu spadły, ale jest to zgodne z trendem całego rynku” – uważa Benita Mikołajewicz, analityk ING Barrings. „Wyniki historyczne spółki nie mają tak dużego wpływu na kurs akcji, jak jej problemy bieżące. Audytor wyraził wątpliwość, czy spółka w dłuższym terminie będzie w stanie kontynuować działalność. Elektrim będzie musiał znaleźć sposób na sfinansowanie tej działalności, choć może go to kosztować utratę kontroli nad posiadanymi aktywami”.

Inwestorzy Elektrimu czekają z niecierpliwością na wybór nowego zarządu, jednak w środę, po zakończeniu posiedzenia rady nadzorczej nie opublikowano oficjalnego komunikatu, nie wiadomo więc, kto będzie starał się wyprowadzić firmę z dołka. A wydaje się to być istotne dla całego rynku.

Elektrim jest na warszawskim parkiecie ważną spółką i jego sytuacja często wpływała na nastroje inwestorów. Jednak głównym czynnikiem determinującym warszawskie wyniki jest sytuacja na giełdach zagranicznych” – uważa Benita Mikołajewicz.

A sytuacja w USA również nie skłania do optymizmu. Nasdaq spadł dziś o 2% poniżej wczorajszego zamknięcia. Jest to już trzeci dzień spadku, co wpływa niewątpliwie na giełdy europejskie.

Piątkowe sesje na Starym Kontynencie rozpoczęły się więc od spadków, do czego przyczyniła się także zapowiedź strat w dziale produkcji mikroprocesorów Philipsa.

Indeks spółek technologicznych spadł o 2% i znalazł się na najniższym poziomie od 5 kwietnia br. Oprócz Philipsa pogorszenie wyników zapowiedział również największy na świecie dostawca komponentów światłowodowych JDS Uniphase. „Teraz spadek kursu Philipsa będzie miał niewątpliwie bezpośrednie przełożenie na kursy akcji spółek amerykańskich, a z kolei polska giełda żywiołowo reaguje na sytuację za Oceanem i będzie to miało odzwierciedlenie w notowaniach rodzimych spółek” – podsumowuje Michał Sztabler, analityk Domu Inwestycyjnego BRE Bank.

Na warszawskiej giełdzie utrzymywała się dziś strata 1,3% wobec środowego zamknięcia. Na tle innych dużych spółek korzystnie wyróżniał się Optimus, który już trzeci dzień z rzędu notował wzrost kursu akcji - dziś o 4%. „Sądzę, że jest to reakcja na słabe wyniki ostatnich miesięcy, jak również odpowiedź na obietnicę prezesa spółki, że II kw. br. będzie lepszy” – mówi Benita Mikołajewicz. „Uważam, że zwyżka kursów Optimusa ma raczej podłoże spekulacyjne, a nie fundamentalne. Przedtem akcje spółki spadły za bardzo, teraz nastąpiło odreagowanie, nie wiąże się to jednak z oczekiwaniami na lepsze wyniki finansowe w II kw. br” – twierdzi Michał Sztabler. Na dzisiejszych notowaniach bardzo słabo wypadła trójka Elektrim, PKN Orlen i TP S.A. Ta ostatnia spółka osiągnęła dziś najgorszy wynik od roku.

Kolejne czarne chmury nad światowy sektor high-tech przygnał Nortel. Zapowiedzi kanadyjskiego telekomu o redukcji 10 tys. etatów i ostrzeżenie o możliwości wyników finansowych o wiele gorszych od przewidywanych, pociągnęły dziś w dół wszystkie rynki.

„Drugi kwartał będzie chyba najgorszy. Japonię znów czeka recesja, gospodarka europejska znacząco zwolniła, a w USA sytuacja również nie wygląda najlepiej” – podsumowuje niewesoło sytuację światową analityk Gary Dugan z J.P. Morgan.