Tydzień z IS

Fala zwolnień w spółkach internetowych dotarła do Polski? Mamy oto kolejny odcinek serialu pod tytułem „Zrobieni w portal” – teraz chodzi o Arenę.

Arena, choć nie jest największym polskim portalem, ale mieści się bez trudu w czołowej piątce. Spółka złożyła już nawet prospekt emisyjny w Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, planując debiut na warszawskim parkiecie w pierwszym kwartale tego roku. Komisja dostała prospekt, a jedna czwarta pracowników firmy wymówienia. Zwolnieni mają być ci, którzy bezpośrednio mają wpływ na atrakcyjność stron – dziennikarze. To przecież tylko dzięki nim jeszcze odróżniamy portale, wybierając te lepsze. Gdyby wszystkie serwisy ograniczyły się tylko do kopiowania wiadomości Polskiej Agencji Prasowej i Reutera, istnienie kilkunastu tego typu spółek na rynku nie miałoby najmniejszego sensu. Nawet serwisy, które nie są z założenia informacyjne, zatrudniają żurnalistów; przecież oprócz wyszukiwarki, konta mailowego i hostingu strony WWW przydałoby się dać klientowi coś do czytania. I tylko to jest jeszcze w stanie uatrakcyjnić portal – mało kto bowiem z szarej publiczności odróżni Infoseek od Google, albo siedzi z ołówkiem w ręku podliczając opłaty za uczestnictwo w aukcjach (które i tak na razie są najczęściej darmowe).

Ale to nie Arena zapoczątkowała zwolnienia „braci piszących”. Po wiosenno-letnim popycie na dziennikarzy (każdy portal chciał mieć choćby z tuzin, najlepiej żeby było wśród nich parę „nazwisk”) przyszedł czas na weryfikację planów. Najpierw „pękła” TP Internet zwalniając załogę Portalu.pl. Niemal jednocześnie dziwne roszady kadrowe nastąpiły w YoYo.pl – choć podano, że pracownicy zostali przeniesieni na inne stanowiska. Teraz YoYo.pl znów ogłosiło, że szuka dziennikarzy, jednak wątpliwe, by ktoś z doświadczonych pracowników mediów chciał po kilku miesiącach pracy zostać przeniesionym np. do marketingu.

Stanowisko władz Areny, że utrzymywanie ekipy dziennikarskiej jest nieopłacalne, zaś firma dąży do tego by zarabiać na e-biznesie brzmi nieco dziwnie. Wtedy wystarczyłoby stworzyć aukcję czy sklep internetowy. Ten rynek jednak też się kurczy, zaś rzeczywiście nowych pomysłów na interes brak. Ale nawet w takim sklepie wypada umieścić coś takiego jak „content”, który przyciągnie klienta swoją oryginalnością. A więc? Czyżby Arena poszła w ślady YoYo i za parę miesięcy zapuka do drzwi biur pośrednictwa pracy? Ale co na to powiedzą inwestorzy, którzy już niebawem zaczną podejmować decyzje – kupić, czy nie akcje kolejnego portalu, który... właśnie portalem być przestaje.