Od pomysłu do inwestycji, czyli jak sfinansować start-up

Dla wielu młodych przedsiębiorców sukces jest zaskoczeniem. Jeszcze kilka miesięcy temu, tuż po skończeniu studiów, szukali pracy, do oczu zaglądało im widmo bezrobocia, co najwyżej mieli tylko pomysł, tu nagle okazuje się, że to przedsięwzięcie, które wymyślili jest sporo warte. Są oczywiście powody do zadowolenia, pewnego rodzaju duma, ale prawie natychmiast przychodzą pytania: co dalej?

Wyjścia są dwa.

Zostajemy sami ze sobą.

Jeżeli inwestujemy to z własnych środków - najczęściej takich środków nie ma, a jeżeli są to bardzo mizerne lub korzystamy z kapitału rodzinnego. Niestety ilość gotówki w firmie rodzinnej jest ograniczona i trzeba zawsze się trochę "napiąć", aby zainwestować od razu większą kwotę.

Postanawiamy się sprzedać.

Pozostanie z samym sobą daje poczucie, że od nikogo nie jesteśmy zależni i możemy robić co chcemy. Dręczy nas zazwyczaj dylemat: może kiedy pozyskamy inwestora zewnętrznego to dzięki temu będziemy warci dziesięciokrotnie więcej niż teraz.

Z reguły motywacji jest sporo. Oprócz tak istotnych spraw jak pozyskanie funduszy na rozwój, może to być chęć zyskania prestiżu w oczach przyszłych kontrahentów, chęć szybszego zarobku lub pozyskania najlepszych ludzi z branży do współpracy.

Jeżeli już podjęliśmy decyzję, że się sprzedajemy rodzi się kolejne pytanie, jakiego inwestora pozyskać: branżowego, czy kapitałowego.

Jakiego inwestora pozyskać?

Inwestor branżowy może być dobrym rozwiązaniem, dla tych przedsiębiorców, którzy wiedzą, że istotnym dla ich biznesu jest wejście na rynek w dużej mierze zagospodarowany przez silnego gracza, a cena oferowana za naszą firmę jest rozsądna. Niestety dużą wadą takiego rozwiązania jest to, że powinniśmy sprzedać takiemu inwestorowi jak największy pakiet udziałów od razu lub zagwarantować sobie na przyszłość prawo odkupu pozostającej w naszych rękach części. Bo komu tak naprawdę byśmy sprzedali pozostałe udziały, skoro dominującym w naszej spółce jest duży gracz. Poza tym zostajemy też najemnymi menadżerami, a nie każdemu odpowiada taka perspektywa.

Żyjemy w tak wspaniałych czasach, że przedsiębiorcy na szczęście mają większe pole do manewru i nie od razu muszą pozbywać się kontroli nad spółką. Najwłaściwszym rozwiązaniem w przypadku, kiedy chcemy pozostać niezależni i realizować swoje plany, a przy tym budować wartość firmy na przyszłość, jest wybór inwestora typu venture capital lub business angel. Oczywiście "sprzedajemy" się, ale tylko w części. Poza tym mamy dość duże pole manewru przy określaniu dalszych kierunków rozwoju. Inwestor finansowy będzie w takim samym stopniu jak my dążył do wzrostu wartości firmy, co suma sumarum może okazać się zbawienne dla naszego biznesu.

Co pierwsze: pieniądze, czy projekt?

Większe szanse na otrzymanie rozsądnej ceny za pakiet udziałów ma ten, który w pierwszej kolejności uruchomi swój projekt, a potem poszuka kapitału. Na rynku istnieją oczywiście fundusze seed capital, które specjalizują się w inwestycjach w "czyste pomysły", ale na chwilę obecną są dość nieliczne i daleko im jeszcze do funduszy z Doliny Krzemowej, które potrafią podjąć decyzje, o inwestycji w zaledwie kilka dni i to w projekty, o których nikt jeszcze na świecie nie słyszał. W najlepszej sytuacji są oczywiście programiści, którzy mogą uruchomić swój "serwis" bez oglądania się na inne osoby lub szybko pozyskując drugą osobę do spółki.

Co jeszcze jest potrzebne przedsiębiorcy, aby wreszcie wyruszyć w świat ze swoją ideą?

Wielki biznes plan? Na zachodzie podejście do najciekawszych projektów zmienia się. Decyzje o inwestycji podejmuj się bardzo szybko, nawet w ciągu dosłownie kilku chwil Polacy są trochę bardziej ostrożni (jak na razie), ale to z pewnością się zmieni. Przy tak otwartym i zglobalizowanym świecie konkurencją dla Polskich funduszy venture capital, czy business angel są nie tylko inni Polacy, ale także venture capital z innych krajów, w tym z Silicon Valley. Co stoi na przeszkodzie, aby poszukać za jakiś czas finansowania w innych krajach? Chyba tylko bariera językowa. Najciekawszy biznes sam się obroni. Musi jednak zostać poparty niezwykłą determinacją, pasją i wizją twórcy.

Od czego zacząć?

Na początku dobrze przygotować biznes plan, jednak nie jako oficjalny, rozbudowany dokument, ale jako kilkunastostronicową prezentację. Uporządkujemy w ten sposób strategię. Prezentacja powinna zawierać krótką informację o firmie oraz osób nią zarządzających. W dalszej kolejności należy opisać do kogo nasz produkt jest skierowany, skąd będą pochodzić nasze przyszłe zyski oraz co jest naszym kosztem. Ważne jest także zorientowanie się, czy projektowane przez nas rozwiązania są już gdzieś na rynku dostępne. Jeżeli tak to opisujemy konkurentów lub firmy z zagranicy na których się wzorowaliśmy oraz podkreślamy naszą unikalność. W kontekście naszej konkurencyjności dobrze przeprowadzić analizę SWOT naszego przedsięwzięcia, aby wypunktować słabe, silne strony, możliwości i zagrożenia dla naszego biznesu. Czym więcej planów awaryjnych przygotujemy tym większe będzie prawdopodobieństwo, że w przypadku kryzysu wyjdziemy z niego obronną ręką.

Nie zapominając jednak o tym, po co to wszystko, należy się zastanowić nad kwotą pieniędzy jaką będziemy potrzebowali od inwestora oraz na jakie inwestycje zostaną one przeznaczone. W tym celu często sporządza się plany krótko i długoterminowe. Z racji tego, że przyszłość większości projektów typu start-up jest mocno nieprzewidywalna plany inwestycyjne sporządza się na okresy 1 i 3 letnie (choć i to często może być dalekie od tego co się wydarzy na rynku).

Ostatecznie pozostaje tylko poszukać inwestorów, rozmawiać, przekonywać i negocjować. Tu już chyba nie ma żadnych recept, poza tą, że należy wierzyć w swój projekt, zrobić dobre wrażenie i konsekwentnie dążyć do wyznaczonych celów.

Tekst: Bartłomiej Roszkowski, dyrektor firmy Netpress Digital

Netpress Digital

Spółka Netpress Digital zajmuje się dystrybucją i produkcją prasy cyfrowej w formacie Zinio. W marcu br. fundusz MCI Management ogłosił, że zainwestuje w firmę. MCI obejmie 49% udziałów w spółce, za które zapłaci 1,5 mln zł. Netpress zachował więc większościowy pakiet udziałów. Więcej w tekście MCI inwestuje 1,5 mln zł w e-prasę

Strona firmowa Netpress Digital: http://netpress-digital.com/

Na co zwraca uwagę venture-capital przy wyborze inwestycji?
Na nasze pytania odpowiada Maciej Kowalczyk, dyrektor inwestycjny MCI Management S.A.

W jakie firmy najchętniej inwestujecie?

Najprostsza odpowiedź brzmi: poszukujemy firm, które są w stanie zapewnić osiągnięcie ponadprzeciętnego zwrotu z inwestycji, to tak naprawdę podstawowy cel funduszu i tego oczekują od nas inwestorzy. Ale oczywiście do tego dochodzą inne kryteria, bardziej lub mniej obiektywne i wymierne. Szukamy przede wszystkim firm wysokich technologii, zarówno IT jak i od jakiegoś czasu w obszarze biotechnologii. Szukamy firm, które są liderami na swoich rynkach, mają jakąś unikalną przewagę, ale przede wszystkim silny zespół menedżerski, który daje gwarancję realizacji ambitnych planów. Jest to szczególnie istotne w przypadku spółek na wczesnym etapie, gdzie cały pomysł, koncepcja, znajduje się w głowie założyciela i pomysłodawcy i bez niego biznes ma niewielkie szanse, aby rozwinąć się z sukcesem.

Jakie najważniejsze elementy decydują o tym, że fundusz inwestuje w tę a nie inną firmę?

Częściowo odpowiedziałem już powyżej. Jest to przede wszystkim jakość kadry menedżerskiej. Wyznaję zasadę, że lepiej zainwestować w średni biznesowo projekt z bardzo dobrymi ludźmi, niż w wyśmienity projekt z przeciętnym zarządem. Następnie oczywiście sam produkt / usługa, która w jakiś istotny sposób powinna wyróżniać się na rynku oraz sensowność modelu biznesowego. Istotna jest również aktualna pozycja konkurencyjna oraz potencjał rynku, na którym spółka będzie działać. Niewątpliwie istotna jest również "chemia" pomiędzy osobą prowadzącą projekt w funduszu oraz przedsiębiorcą - trzeba pamiętać, że będziemy musieli blisko współpracować przez kilka najbliższych lat.

Dlaczego początkująca firma ma się zdecydować na finansowanie przez fundusz venture-capital, a nie inne formy inwestycji?

Należy rozważyć wiele czynników. Przede wszystkim początkująca firma często ma bardzo ograniczony dostęp do innych źródeł finansowania, jak np. do kredytu czy leasingu. Jeżeli nie mamy oszczędności lub nie możemy sięgnąć do "skarpety dziadka" to wiele opcji nam nie pozostaje. Ale nawet jeżeli mamy możliwość finansowania projektu z własnych środków, to należy pamiętać, że fundusz to nie tylko pieniądze. Fundusz bardzo intensywnie wspiera swoje spółki portfelowe w obszarze budowania lub zmiany strategii, tworzenia profesjonalnych budżetów, wprowadza zasady ładu korporacyjnego, profesjonalizuje działalność firm. Pojawienie się funduszu w akcjonariacie zwiększa prestiż i wiarygodność podmiotu na rynku. Fundusz umożliwia również swoim spółkom portfelowym dostęp do szerokich kontaktów rynkowych, jak również ułatwia współpracę między poszczególnymi spółkami w portfelu (zwłaszcza, jeżeli jest to fundusz specjalizujący się w inwestycjach w określonej branży jak MCI). Wreszcie fundusz dysponuje olbrzymim know-how w pozyskiwaniu dalszego finansowania rozwoju firm oraz w wychodzeniu z inwestycji z zyskiem, czy to poprzez wprowadzenie na giełdę, czy też sprzedaż inwestorowi strategicznemu. W związku z tym, mimo, iż kapitał od funduszu jest drogi, często wartość dodana jest tak duża, że warto związać się właśnie z funduszem.

Czym różni się inwestowanie VC dzisiaj od tego sprzed pięciu lat?

Przede wszystkim istotnie wzrosła konkurencja, i to nie tylko ze strony innych funduszy, ale również giełdy, która dzięki hossie z ostatnich lat jest w stanie przyjąć prawie każdą spółkę. Pięć lat temu, gdy pękła bańka internetowa, MCI było jedynym inwestorem, który inwestował w nowe technologie. Myślę, że jest to bardzo istotna przewaga, którą ma MCI nad pozostałymi graczami, którzy pojawili się w ostatnich 2 - 3 latach. Mamy bagaż trudnych doświadczeń, szereg naszych spółek przeprowadziliśmy przez kryzys - ta wiedza i know-how pozostała w funduszu i może się przydać w przyszłości. Wzrost konkurencji oznacza oczywiście trudniejsze z punktu widzenia funduszu warunki, w jakich przychodzi nam działać. Należy być bardziej elastycznym w negocjowaniu warunków, szybszym w podejmowaniu decyzji, ale również ostrożniejszym. Można łatwo dać się wciągnąć w jakąś aukcję, gdzie strony przerzucają się coraz wyższymi wycenami, co na końcu może się źle skończyć.

Czy to prawda, że na rynku zaczyna brakować firm technologicznych w które warto zainwestować?

Nie zgodzę się z tą tezą. Tak jak powiedziałem powyżej, jest więcej chętnych do robienia inwestycji, ale dopływ projektów raczej się nie zmniejsza. Z jednej strony młodzi polscy przedsiębiorcy są bardzo twórczy i ciągle zaskakują nas nowymi pomysłami, a z drugiej strony weterani polskiego Internetu dochodzą do momentu, gdy np. część ich założycieli chciałaby zmonetyzować ostatnie kilka lat swojej pracy lub dochodzą do fazy, gdzie dalszy rozwój najkorzystniej przeprowadzić poprzez konsolidację, a więc potrzebna jest większa kwota pieniędzy. Są to już oczywiście większe inwestycje, ale MCI również rozwija się w tym kierunku - jesteśmy gotowi robić coraz większe transakcje.

Jakie są Pańskim zdaniem nisze na polskim rynku internetowym. Jakich serwisów zdecydowanie brakuje?

Myślę, że ciągle brakuje lidera w obszarze contentu elektronicznego przeznaczonego głównie dla rozrywki. Mówię między innymi o muzyce, książkach, czasopismach, grach itp. Ciekawym obszarem, który dopiero się tworzy, jest Internet mobilny. Mimo, iż coraz więcej telefonów umożliwia korzystanie z "tradycyjnego" internetu, to obsługa klientów mobilnych ma swoją specyfikę i ktoś kto pierwszy zagospodaruje ten obszar będzie w stanie sporo zarobić. Pewnie jeszcze sporo jest do zrobienia w tzw. Web 2.0, gdzie jak pokazują zmieniające się statystyki ciągle nie ma trwałych liderów i zapewne będziemy jeszcze zaskakiwani pojawieniem się nowych graczy.

Rozmawiał Piotr Zalewski