Fotka.pl: Nasz serwis po prostu uzależnia

Rozmawiamy z Rafałem Agnieszczakiem, jednym z twórców serwisu społecznościowego Fotka.pl. Rafał tłumaczy dlaczego tak ważne są społeczności, na czym polega sukces serwisu Fotka.pl, którzy zachodni gracze mają szanse na polskim rynku, jakie niebezpieczeństwa niesie ze sobą "gorączka złota" związana z branżą internetową. Zapraszamy do lektury.

Czym się zajmujesz? Jakie serwisy są w twojej gestii?

Od pond siedmiu lat zajmuję się prowadzeniem serwisów internetowych z których największy to społeczność Fotka.pl. Do tego prowadzimy dwa serwisy aukcyjne: Świstak.pl, oraz Finansowo.pl, serwis, który wystartował prawie rok temu z aukcjami finansowymi. Oprócz tego prowadzę indywidualnie firmę Kreativ sp. z.o.o. , która zarządza grupą sześciu - siedmiu mniejszych serwisów. Wśród nich jest m.in. Media2.pl czyli odpowiednik Wirtualnych Medów czy MediaRun, Mobility.pl czyli platforma usług Premium SMS oraz "portal" Bajo.pl agregujący kilkadziesiąt ściśle wyspecjalizowanych serwisów tematycznych oraz kilka niezależnych projektów (SMSBOX, mGadzet, Swir.us, Pogaduszki itd.). Jeszcze 2 lata temu tych serwisów było więcej, jednak obecnie prowadzenie serwisu o oglądalności poniżej 100tys UU nie ma ekonomicznego sensu. Stąd strategia połączenia w jeden większy podmiot, który już teraz ma ponad 600tys UU.

Dużo tego... Ale co się tak naprawdę liczy?

Jeśli patrzymy na dochody to jest to zdecydowanie Fotka.pl.

Tych dochodów starcza na inne przedsięwzięcia?

Na wczesnym etapie rozwoju między serwisami były jakieś przepływy finansowe. Teraz są to jednak oddzielne spółki, więc każdy serwis finansuje się samodzielnie. Z efektu skali korzysta głównie Fotka.pl. To liczby nieporównywalne z innymi naszymi serwisami. Przykładowo jeśli Świstak ma kilkadziesiąt tysięcy wizyt dziennie, a Fotka kilkaset tysięcy to ma to więcej niż proporcjonalne przełożenie na przychody. Ostrożnie można przyjąć, że jest to dziesięć razy więcej.

Co jest głównym źródłem przychodów Fotka.pl?

Przychody są zdywersyfikowane na pięć źródeł: mamy wersję płatną Fotka.PRO, która nam daje jakieś 20 - 30%, reszta to reklama: mamy kampanie z Adnetu, mamy reklamy TradeDoublera rozliczane w CPA i oczywiście AdSense. Sami także sprzedajemy reklamy gdy klient jest za mały, żeby obsłużył go Adnet, a jednocześnie na tyle duży, że z tego są jakieś sensowne pieniądze. Te 70-80% rozkłada się mniej więcej równo między podane źródła.

A jakiego rzędu to są kwoty?

Wszyscy pytają o konkrety, a tak naprawdę istotniejsza jest skala w jakiej się obracamy: Czy jest to zabawa w biznes pozwalająca utrzymać siebie i programistę czy już firma z co najmniej kilkunastoma pracownikami. Nam udało się znaleźć w tej drugiej grupie - w roku 2006 mieliśmy przychody przekraczające 1,6 mln zł przy zachowanej dynamice na poziomie 300% każdego roku. Dwa lata temu mieliśmy ok. 500 tys. zł przychodu, a w tym roku liczymy na ok. 4 miliony. To idzie bardzo szybko, dużo szybciej niż te 50% wzrostu na rynku reklamowym. Daleko nam jeszcze do poziomu portali jednak żaden z nich nie może się pochwalić podobną dynamiką.

Rentowność mamy naprawdę dobrą

A jakie są koszty tego przedsięwzięcia? Ile osób zatrudniacie, ile pochłaniają serwery?

Rentowność mamy naprawdę bardzo dobrą, co może zaskakiwać. Jeśli porównamy przychody z zyskami, to nie zarabiamy 15%, przyjmując, że to jest średnia dla branży internetowej. Przykładowo Interia z nieco ponad 40 mln przychodów generuje zyski w okolicach 10% tej kwoty. U nas ten wskaźnik wynosi kilkadziesiąt procent, co nie oznacza oczywiście, że na koncie wegetuje nam kilkaset tysięcy złotych. To są pieniądze ciągle pracujące, głównie dlatego, że nie posiłkujemy się kredytami czy leasingiem.

Z jednej strony nie możemy narzekać bo rentowność jest duża, z drugiej pokazuje, że są jeszcze sfery działalności, których nie eksploatujemy. Mówię tu o działaniach, które w krótkim okresie pożerają duże pieniądze, ale w dłuższej perspektywie procentują z nawiązką (własne biuro sprzedaży reklam, e-commerce). Do tego dochodzi możliwość znacznego zwiększenia przychodów kosztem wskaźnika rentowności - teoretycznie mogliśmy sobie "nadmuchać" dochody do nawet kilku milionów miesięcznie, np. na doładowaniach.

Mówisz o doładowaniach do komórek?

Tak, na takiej działalności zysk wynosi maksymalnie 4-5%, więc miałoby to zdecydowany wpływ na rentowność. Oczywiście cały czas mowa o sytuacji, w której jesteśmy bezpośrednim partnerem operatorów, a nie działamy w oparciu o pośrednika gdzie naszym przychodem jest tylko kilkuprocentowa prowizja od doładowania.

Rafał Agnieszczak
Rafał Agnieszczak, związany zawodowo z branżą internetową od 1999 roku, absolwent SGH. Prezes zarządu kilku spółek prowadzących takie serwisy jak Fotka.pl i Swistak.pl.

A ile zatrudniacie osób?

Około 20 osób. To zależy od miesiąca ale tendencja jest zdecydowanie rosnąca - dwie - trzy osoby dochodzą co miesiąc. Większość jest w Elblągu bo tam mamy administratorów, programistów i całą obsługę klienta.

Dlaczego Elbląg?

Po pierwsze, tam mieszka mój wspólnik który prowadzi nasze biuro, a po drugie prowadzenie działalności jest tam tańsze. Jeśli można mieć pracownika za połowę tej ceny, którą kosztuje on w Warszawie, to dlaczego z tego nie korzystać? Może nie będzie tak wykwalifikowany na początku, ale już po dwóch miesiącach świetnie sobie radzi z powierzonymi zadaniami. Do tego nie ma ryzyka, że ktoś go "wyciągnie" do konkurencji. To obecnie duży problem. Są firmy, które przez rok, dwa inwestują w edukację pracownika, a potem przejmuje go ktoś inny bo da mu o parę złotych więcej. Taki problem ma m.in. Adnet - w ciągu roku stracił większość kluczowych kadr na rzecz Gadu-Gadu, Empiku, domów mediowych czy wcześniej Google. Teraz to stażyści i "juniorzy" grają tam pierwsze skrzypce. Jeśli nic się nie zmieniło w polityce Adnetu to niedługo zobaczymy ich w konkurencyjnych firmach.