Porównać wszystko, co się da!

Do niedawna w Polsce serwisów porównujących ceny produktów było kilka, teraz działa kilkanaście, a wkrótce mają ruszyć kolejne. Mariusz Janiszewski, współzałożyciel serwisu Skąpiec, jednej z najpopularniejszych porównywarek, twierdzi, że na rynku zmieścić się może co najwyżej dwa - trzy serwisy tego typu. - $Wszyscy kolejni mogą jedynie zagospodarowywać nisze.$

Kiedy powstał serwis?

Skąpiec powstał w październiku 2004 roku. Już niedługo będzie świętować swoje drugie urodziny.

Kto był jego założycielem?

Skąpiec ma dwóch założycieli - mnie i brata Tomasza. Można powiedzieć, że to takie nasze wspólne dziecko.

Skąd wziął się pomysł?

Pomysł założenia witryny zrodził się pięć lat temu, kiedy byłem jeszcze studentem Politechniki Wrocławskiej. Razem z bratem praktycznie od zawsze interesowaliśmy się komputerami. Często też kupowaliśmy do nich części, poświęcając mnóstwo czasu na znalezienie najatrakcyjniejszej oferty. I tak doszliśmy do wniosku, że brakuje strony, dzięki której internauci mogliby w wygodny i szybki sposób porównać ceny sprzętu komputerowego.

Pomysł wydawał się kuszący. Tym bardziej, że wiedzieliśmy, że tego typu strony doskonale sprawdzają się w krajach o bardziej rozwiniętej gospodarce. Niedoścignionym ideałem były wówczas Stany Zjednoczone, gdzie porównywarki cen generowały nawet 40 procent internetowego handlu.

Porównać wszystko, co się da!

Mariusz Janiszewski, obok brata Tomasza założyciel porównywarki Skąpiec.pl

Dziwić może, dlaczego Skąpiec nie wystartował dużo wcześniej. Otóż okazało się, że nasz pomysł znacznie wyprzedzał niedojrzały polski e-rynek. Sklepy nie dostrzegały korzyści płynących z ewentualnego przyłączenia się do porównywarki cenowej, gdyby takowa powstała. Odłożyliśmy więc pomysł na kilka lat do lamusa.

Jaka jest pozycja serwisów porównujących ceny na zachodzie Europy czy w Stanach Zjednoczonych?

Stany Zjednoczone to zdecydowany lider w rozwoju internetowego handlu. Wyniki badań w USA wskazują, że 56 procent osób dokonujących zakupów za pośrednictwem internetu, rozpoczyna zakupy właśnie z serwisów porównujących oferty e-sklepów.

Jedna z największych porównywarek cen w Stanach - Price Grabber - posiada w swej bazie 11 tysięcy sklepów i przyciąga miesięcznie 22 miliony internautów. Jej obroty odnotowują 40-procentowy wzrost w skali roku. W polskich realiach takie wyniki nie są wprawdzie możliwe do osiągnięcia. Dają natomiast wyobrażenie o potencjale, jaki drzemie w handlu on-line.

W porównaniu do USA, Europa pozostaje jeszcze w tyle. Jednak i ona ma swoje e-potęgi jak np. obecny w 11 krajach serwis kelkoo.com. W Wielkiej Brytanii przez serwisy porównujące ceny odbywa się ponad 40% handlu online.

Ile osób pracuje obecnie dla Skąpca?

W chwili obecnej zespół Skąpca liczy 15 osób. To ogromy przeskok, biorąc pod uwagę, że jeszcze rok temu byłem z bratem rękami, nogami i oczywiście głową całego przedsięwzięcia. Zapewniam Panią, że to, co widać na naszej stronie, to jedynie drobny ułamek pracy włożonej w serwis. We dwóch pracowaliśmy praktycznie na cztery etaty, spędzając przy komputerze 16 godzin na dobę. Mocno pracowaliśmy też nad wydłużeniem doby, ale niestety ponieśliśmy na tym polu klęskę...

Ile osób miesięcznie odwiedza witrynę?

Z naszych statystyk wynika, że liczba unikalnych użytkowników, czy raczej cookies, którzy korzystają ze Skąpca, przekroczyła w sierpniu 500 tysięcy. Wykonali oni ponad 11,3 mln odsłon. Według Megapanelu za czerwiec jest to ponad 232 tysięcy użytkowników w porównaniu do 376 tysięcy wg Stat.pl. Ta dysproporcja jest zbyt znaczna, żeby uznać w naszym przypadku Megapanel za miarodajne badanie. Wystarczy spojrzeć na liczbę odsłon, która niezależnie od badania powinna być identyczna. Stat.pl pokazuje za czerwiec 7,2 mln, a Megapanel około 4,6 mln.

Czy sugeruje Pan, że PBI manipuluje wynikami badania?

W żadnych przypadku. Uważam po prostu, że badanie to sprawdza się, ale tylko odnośnie serwisów będących w czołówce internetu. Im mniejsza oglądalność, tym niestety większy błąd - to wprost wynika z nauki zwanej

statystyką. Autorzy Megapanelu nigdzie nie piszą, jak duży błąd może wystąpić w przypadku serwisów takich jak Skapiec.pl - o oglądalności około 500 tysięcy cookies. Myślę, że badanie, które ma być standardem na rynku, powinno tego typu informacje mieć zdefiniowane. Nie podawanie ich znacznie podważa jego wiarygodność. W przypadku Skąpca ten błąd może sięgać nawet 30-40 procent.

Skąd biorą się dane w Skąpcu?

Napisaliśmy specjalny program - robota, który ewoluuje wraz z rozwojem serwisu. Robot wchodzi na stronę konkretnego sklepu, odczytuje informacje o produkcie w tym jego cenę, a potem przekazuje te dane do bazy Skąpca. To właśnie dzięki niemu prezentujemy ponad 300 000 ofert ze sklepów internetowych.

Czy sklep musi wyrazić zgodę, by jego oferta była prezentowana w porównywarce?

Skąpiec funkcjonuje na zasadzie pośrednictwa pomiędzy konsumentem, a sprzedawcą. Porównujemy ceny tych sklepów, z którymi mamy podpisane umowy handlowe. Dla internautów oznacza to gwarancję bezpieczeństwa, że sklepy te faktycznie prowadzą działalność, są zarejestrowane etc. Następnie w naszych zasobach umieszczane są ich produkty wraz ze zdjęciem, opisem i - co oczywiste - ceną.

Czy dane często okazują się nieaktualne?

Nad aktualizacją danych czuwa kilkuosobowy zespół. Oczywiście zdarzają się sporadycznie sytuacje, w których prezentowana przez nas cena jest nieaktualna lub podany produkt nie jest dostępny w sklepie. Najczęściej jest to jednak wynikiem zmian przeprowadzonych w sklepach od ostatniej aktualizacji cen, która odbywa się raz na dobę. Dbamy jednak, by takie przypadki należały do rzadkości. Rzetelność prezentowanych danych leży bowiem w interesie kupujących, a zatem i naszym.

Na czym zarabia Skąpiec?

Nasze wpływy opierają się przede wszystkim na zyskach czerpanych od sklepów, które współpracują ze Skapiec.pl. Sprzedaż tradycyjnej reklamy internetowej stanowi mniejszą, choć istotną część przychodów serwisu. Sposób rozliczeń opiera się na naliczaniu opłat od każdego przejścia użytkownika z serwisu Skapiec.pl bezpośrednio do sklepu internetowego. Cennik zależy od branży, z jaką związany jest sklep. Obecnie kwota za przekierowanie nie przekracza 30 groszy netto. Dla jasności rozliczeń, każdy sklep otrzymuje dostęp do szczegółowych statystyk związanych z realizowanymi usługami: liczby i czasu przekierowań, adresów IP, z których pochodzą, wysokości opłaty za dany okres. Co ważne - sama integracja oferty sklepu z serwisem Skapiec.pl jest bezpłatna, a więc opłaty wnoszone są za rzeczywiście wysłanych do sklepu potencjalnych kupujących.

Jakie były wyniki finansowe serwisu w ubiegłym roku? Jakie wyniki przewiduje Pan na ten rok?

Nasza polityka informacyjna nie przewiduje ujawniania takich danych. Mogę jedynie powiedzieć, że sytuacja finansowa serwisu jest stabilna. W chwili obecnej finansujemy rozwój ze środków własnych i nie potrzebujemy zewnętrznego inwestora. Co więcej, jeżeli nie liczyć kosztów pracy moich i brata, Skapiec.pl praktycznie od samego początku był rentownym przedsięwzięciem. Nasz biznesplan zakłada wzrost w przyszłym roku o około 200%.

Czyją inicjatywą było nawiązanie współpracy z Interią?

Co nas bardzo cieszy - Interii. To dla nas jednoznaczny sygnał: jesteście wystarczająco dobrzy, aby pracować z najlepszymi. Współpraca z Interią to dla nas swoistego rodzaju przepustka do dalszego rozwoju, zielone światło do gry w I lidze polskiego e-commerce, a może nawet internetu. Pozyskaliśmy silnego partnera, który pozwoli nam dotrzeć w krótkim czasie do wielu internautów. Nie będę ukrywał, że jest to szczególnie istotne przed zbliżającym się okresem świątecznym. Inną korzyścią, którą odczujemy w dłuższej perspektywie, jest wzrost naszej wiarygodności - niezwykle przydatny przy tworzeniu naszych kolejnych projektów w branży internetowej.

Jakie są plany rozwoju serwisu?

Najbliższe miesiące będą z pewnością momentem, jeśli nie zwrotnym, to bardzo istotnym w historii naszego serwisu. Będziemy nadal rozwijać bazę opisową produktów, tak, aby Skapiec dostarczał kupującym wszelkich potrzebnych informacji. Już wkrótce dodamy nowe działy - co pozwoli zainteresować naszą stroną WWW kolejnych internautów. Cel jest prosty - porównać wszystko, co się da i pozwolić kupującym na świadome wybory. Wybory tanich sklepów, ale także produktów o odpowiedniej jakości. Tę ostatnią rzecz zapewniają opinie internautów, których nazbieraliśmy już sporo ponad 10 tysięcy.

Dziś np. zakup aparatu cyfrowego ze Skapiec.pl jest bardzo prosty - mamy około 150 sklepów, które handlują takim towarem. Sklepy te są oceniane we współpracującym z nami serwisie Opineo.pl. Dodatkowo najpopularniejsze z aparatów mają po kilkadziesiąt opinii użytkowników, które pozwalają zapoznać się z ich wadami i zaletami.

Jak promowany jest Skąpiec?

Nie korzystamy z tradycyjnej reklamy widocznej na pierwszy rzut oka. Nikt nie zobaczy więc billboardów Skąpca w centrach handlowych czy nachalnych bannerów krążących na portalach. Wykorzystujemy natomiast wszelkie możliwości współpracy z serwisami partnerskimi, których działalność jest z naszą po drodze. Jesteśmy świadomi, że nachalną reklamą niczego nie wskóramy. Staramy się więc skupić na funkcjonalności serwisu i wykorzystać marketing wirusowy. Dobry produkt po prostu sprzedaje się sam.

Na polskim rynku istnieje już kilka porównywalnych co do wielkości serwisów wyszukiwania najatrakcyjniejszych ofert. Czy sytuacja współistnienia równorzędnych podmiotów może się utrzymać na dłuższą metę? Czy możliwe są na tym polu fuzje?

Coraz trudniej jest zrobić tego typu serwis od początku. Wymaga to sporej ilości kapitału i wykonania ogromnej pracy, co widać po jednym z naszych nowych konkurentów, który od pół roku nie może wyjść poza fazę beta swojego przedsięwzięcia. Innym przykładem, że nie jest tak prosto, jest przedsięwzięcie Adnetu czy też CR Media pod nazwą Toczyto.pl, które nigdy tak naprawdę nie zaczęło działać. Z tego co mi wiadomo zostało zaniechane ze względu na konieczność poniesienia zbyt dużych nakładów finansowych.

Według mnie w tej chwili w sieci istnieje tylko dwóch poważnych dla nas konkurentów: jedna porównywarka cen i jeden serwis aukcyjny. Cała reszta jest tylko tłem i próbuje kopiować już istniejące rozwiązania. Myślę, że tylko zagraniczny gracz z dużym know-how może jeszcze wejść do czołówki serwisów porównujących ceny w Polsce. Zagraniczne rynki pokazują, że na każdym z nich jest miejsce dla 2-3 konkurentów. Wszyscy kolejni mogą jedynie zagospodarowywać nisze. Podobnie będzie w Polsce. Wygra ten, kto dostarczy sklepom użytkowników najwyższej jakości czyli takich, którzy będą po prostu kupować.

Jeżeli chodzi o fuzje to oczywiście wszystko jest możliwe. Jednak pozostałe serwisy raczej nie mają nam niczego sensownego do zaoferowania. Myślę, że jedyna droga konsolidacji rynku, to przejęcie jednego z liderów przez gracza obecnego na zachodzie Europy, bądź w USA. Innym możliwym scenariuszem jest przejęcie jednej z porównywarek przez polskie firmy znajdujące się w czołówce Megapanelu.

Naszym największym kapitałem jest to, że przetrwaliśmy najtrudniejszy okres start-up'u, poszerzyliśmy swoją wiedzę o e-rynku i to będzie procentowało w przyszłości.